Recenzja filmu

Kryptonim Polska (2022)
Piotr Kumik
Borys Szyc
Maciej Musiałowski

Faszyzm nie przejdzie

"Kryptonim Polska" miał być tęczowo-radykalną komedią romantyczną, w której Romeo i Julia A.D. 2022 walczą o miłość wbrew dzielącym ich przekonaniom. Filmowi Piotra Kumika bliżej niż do
Faszyzm nie przejdzie
źródło: Materiały prasowe
"Kryptonim Polska" miał być tęczowo-radykalną komedią romantyczną, w której Romeo i Julia A.D. 2022 walczą o miłość wbrew dzielącym ich przekonaniom. Filmowi Piotra Kumika bliżej niż do Szekspirowskiej tragedii jest jednak do moralitetu, w którym siły Dobra i Zła walczą o duszę bohatera. Rodzące się między Polą (Magdalena Maścianica) a Sławkiem (Maciej Musiałowski) uczucie to dobry pretekst, by przyjrzeć się współczesnej Polsce. I choć żartów z aktualnej sytuacji politycznej nie brakuje, zdarzają się też okazje do refleksji.

Twórcy jasno opowiadają się po stronie tęczy, Romanowi (Borys Szyc) i jego brunatnym towarzyszom z ZMR-u (Związku Młodzieży Radykalnej) przydzielając funkcję czarnych charakterów i wymierzając w nich ostrze satyry. Ten brak symetrii zapewne wzbudzi sprzeciw wśród części widowni, umówmy się jednak, że sympatycy Hitlera nie są materiałem na pozytywnych bohaterów. Odpowiedzialny za scenariusz duet Jakub Rużyłło i Łukasz Sychowicz garściami czerpie z rzeczywistych sytuacji, o których na przestrzeni ostatnich lat mogliśmy dowiedzieć się z serwisów informacyjnych. Urodziny przywódcy III Rzeszy, palenie kukły Żyda czy zaproszenie do Polski włoskiego neofaszysty zostają bezpardonowo obśmiane. Scenarzyści wiedzą jednak, kiedy zatrzymać karuzelę śmiechu. Gdy w jednej ze scen Roman tłumaczy Sławkowi, że osoby LGBT to "nie ludzie, tylko ideologia", czujemy, że słowa te są wstępem do brutalnych czynów.



W "Kryptonimie..." nie brakuje trafnych obserwacji dotyczących codzienności młodych Polaków. Sytuacja życiowa Sławka jest nie do pozazdroszczenia. Marzenia o karierze piłkarskiej przekreśliła kontuzja. Prywaciarz, u którego pracuje (Cezary Pazura), nie widzi powodu, by płacić mu tyle, aby mógł się usamodzielnić. Młody mężczyzna mieszka więc u rodziców, dzieląc pokój z nastoletnią siostrą (Zoja Zbąska). Jego życie odmienia się, kiedy przypadkiem poznaje Polę – idealistkę przerażoną radykalizującymi się ruchami prawicy, którą strata pracy i zdrada chłopaka skłoniły do powrotu z Warszawy w rodzinne strony. Sławek wyobraża sobie dziewczynę w roli swojej żony i matki gromadki dzieci. Ma jednak świadomość, że jego zaangażowanie w działania ZMR-u to poważna przeszkoda na ich drodze ku wspólnemu szczęściu.

Grany przez Macieja Musiałowskiego bohater nie jest złym człowiekiem. Właściwie nie ma nic przeciwko Żydom ani osobom LGBT. Wydaje się, że daje się namówić Romanowi do zasilenia szeregów jego zgrupowania z nudów – przesiadywanie z kumplami jest lepsze niż gnicie w budce na parkingu lub słowne przepychanki z siostrą. Zresztą wydziarana na barkach deklaracja "braci się nie traci" zobowiązuje – skoro Roman pomógł mu kiedyś zebrać pieniądze na rehabilitację, to dlaczego on miałby się od niego odwrócić? Nie bez znaczenia jest też perspektywa mieszkańców małego miasteczka. Kiedy wszystko, co nie mieści się w konserwatywnym kanonie, przedstawiane jest jako zagrożenie, trzeba się opowiedzieć po którejś ze stron. A jak wiadomo, łatwiej utożsamić się z czymś, co znamy, nawet jeśli nie do końca się z tym zgadzamy, niż z obcym "innym".



Borys Szyc jest świetny w roli Romana. Choć postać ta, jak wszyscy przedstawieni na ekranie neofaszyści, ma rys komiczny, aktor dba o to, aby jej nie przerysować. Portretuje człowieka napędzanego przez nienawiść, którego fanatyzm i radykalizm prowadzi do skrajnych czynów. Na uwagę zasługuje też Karol Bernacki. Wcielający się w Mariusza, jednego z towarzyszy Romana, aktor w subtelny sposób pokazuje zagubienie swojego bohatera, który dla akceptacji środowiska wyrzeka się swojej tożsamości.

"Kryptonim Polska" to całkiem udana satyra na współczesną Polskę. W gruncie rzeczy nie ma się z czego śmiać – nasilający się radykalizm prawicy, objawiający się zarówno w słowach, jak i czynach, powinien przerażać. Twórcy wiedzą jednak, że śmiech jest potężną bronią. Odbierając neofaszystom powagę, obnażają ich jako osoby małe i żałosne, które wycierają sobie gębę narodowowyzwoleńczą narracją, ale stoją po stronie zbrodniarzy odpowiedzialnych za cierpienie milionów ludzi. I właśnie to zaboli ich zwolenników.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '89. Absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napisała pracę magisterską na temat bardzo złych filmów o rekinach. Dopóki nie została laureatką VII... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones